Zbliżający się rok 2026 zaczyna budzić coraz większe zainteresowanie wśród właścicieli instalacji fotowoltaicznych. Choć szczegółowe zmiany w zasadach net-billingu nie zostały jeszcze ogłoszone, już dziś pojawia się wiele sygnałów, że obecny model rozliczeń może ulec poważnej modyfikacji. Dla wielu z nas będzie to moment, który zdecyduje o przyszłej opłacalności naszych instalacji PV i kierunku rozwoju domowej energetyki. System net-billingu wprowadzony w 2022 roku był pierwszym krokiem w stronę powiązania wartości oddawanej energii z rynkowymi realiami. Zamiast rozliczeń ilościowych, weszliśmy w etap rozliczeń finansowych, gdzie energia sprzedana ma swoją zmienną wartość rynkową. Choć ten model zmniejszył przewidywalność zwrotów z inwestycji, nadal dawał możliwości realnych oszczędności – zwłaszcza dla tych, którzy zużywali dużą część energii na miejscu.
W związku z rosnącym udziałem OZE w krajowym miksie energetycznym i zwiększonym obciążeniem sieci, regulatorzy zapowiadają kolejne zmiany. Celem będzie większe zbilansowanie produkcji z zużyciem oraz aktywizacja prosumentów do zarządzania swoją energią. To oznacza, że pasywne korzystanie z fotowoltaiki może przestać się opłacać. Już teraz warto spojrzeć na swoją instalację nie tylko jako źródło oszczędności, ale jako system, który trzeba dostosować do nowych warunków.
Jak działa obecny system net-billingu i dlaczego podlega zmianie?
Od 2022 roku właściciele nowych instalacji PV rozliczają się z zakładem energetycznym nie poprzez opusty ilościowe, lecz według wartości energii oddanej i pobranej z sieci. Oznacza to, że każda kilowatogodzina trafiająca do sieci jest wyceniana po średniej miesięcznej cenie rynkowej. Następnie zgromadzone środki są odliczane od wartości energii zużytej w okresie rozliczeniowym. Efekt? Brak symetrii – wartość energii oddanej bywa niższa niż tej kupowanej.
System ten miał promować autokonsumpcję i zwiększać transparentność. Faktycznie umożliwia dokładniejsze śledzenie bilansu energetycznego i zmusza użytkowników do większej świadomości w zakresie własnego zużycia. Jednocześnie jego konstrukcja sprawia, że osoby, które oddają dużą część energii do sieci, często nie osiągają zakładanych oszczędności. W ostatnich miesiącach pojawiły się propozycje zmian, które jeszcze bardziej powiążą wycenę energii z jej wartością rynkową – już nie miesięczną, lecz godzinową. Wynika to z potrzeb operatorów sieci i regulatorów, którzy starają się lepiej równoważyć system elektroenergetyczny. Instalacje PV, mimo że przyjazne środowisku, w godzinach szczytowej produkcji potrafią destabilizować lokalne sieci. Nowe rozwiązania mają promować bardziej przewidywalne i kontrolowane zachowania prosumentów.
Co może się zmienić w 2026 roku?
Choć na dzień dzisiejszy brak ostatecznego brzmienia przepisów, kierunek zmian jest już dość klarowny. Wśród rozważanych rozwiązań największe emocje budzi wprowadzenie dynamicznych, godzinowych cen odkupu energii. Taki model oznacza, że cena za 1 kWh oddaną o 10:00 rano może być zupełnie inna niż ta o 17:00 – w zależności od obciążenia sieci, popytu i podaży. W rzeczywistości ten system lepiej odzwierciedla realia rynkowe. W praktyce jednak wymaga od prosumentów nie tylko instalacji odpowiednich liczników, ale również większej aktywności w zarządzaniu własną produkcją i zużyciem. Największym zagrożeniem dla osób nieprzygotowanych może być sytuacja, w której energia oddawana w godzinach nadprodukcji będzie niemal bezwartościowa.
Rozważane są również modyfikacje dotyczące sposobu bilansowania energii, m.in. rozliczenia kwartalne lub powiązanie wartości odkupu z lokalnym zużyciem. Istnieje także ryzyko wprowadzenia mechanizmów opłat za „przeciążenie sieci” przez dużych prosumentów, którzy produkują znacznie więcej energii, niż są w stanie zużyć. Dla nas – jako użytkowników instalacji PV – oznacza to konieczność rewizji dotychczasowych założeń i przejścia od prostego systemu „produkuj i oszczędzaj” do strategii „zarządzaj i wykorzystuj”.
Sposoby na przygotowanie instalacji PV na zmiany
Pierwszym krokiem, który powinniśmy rozważyć, jest zwiększenie stopnia samowystarczalności energetycznej. W warunkach zmiennych stawek odkupu energii, najkorzystniejsze finansowo stanie się wykorzystywanie wyprodukowanej energii bezpośrednio na miejscu. Oznacza to konieczność dopasowania instalacji PV do profilu zużycia energii w gospodarstwie domowym. Rozbudowa instalacji o magazyn energii wydaje się naturalnym kierunkiem. Nawet niewielki akumulator, który pozwoli zachować część dziennej nadwyżki na wieczór, może radykalnie poprawić bilans opłacalności. Warto też rozważyć montaż urządzeń odbiorczych, które działają w trybie dynamicznym – np. bufor ciepła, grzałki w bojlerach czy ładowarki samochodowe z harmonogramem pracy.
Instalacja EMS (Energy Management System) pozwala zsynchronizować produkcję z zużyciem. Dzięki takiemu systemowi możemy automatycznie uruchamiać urządzenia w godzinach największej produkcji, minimalizując tym samym eksport energii do sieci. Coraz więcej falowników oferuje funkcje współpracy z EMS lub daje możliwość rozszerzenia funkcjonalności w przyszłości – warto to uwzględnić przy planowaniu modernizacji.
Optymalizacja ekonomii działania instalacji PV przed zmianami
Zmieniające się otoczenie regulacyjne wymaga od nas bardziej świadomego zarządzania energią. Nawet jeśli nie zdecydujemy się od razu na magazyn czy EMS, warto zacząć od prostych działań optymalizacyjnych. Analiza własnego profilu zużycia to pierwszy krok – czy zużywamy energię głównie w dzień, czy wieczorem? Czy możemy przesunąć niektóre procesy (np. suszenie, gotowanie, ogrzewanie wody) na godziny produkcji PV? Kolejnym krokiem jest wykorzystanie dostępnych narzędzi – aplikacji monitorujących produkcję i zużycie, harmonogramów urządzeń domowych czy analiz opłacalności. To dzięki nim możemy ocenić, jak nasze obecne zużycie wpływa na bilans energetyczny i jak może się to zmienić po 2026 roku. Prosta zmiana godziny uruchamiania zmywarki może – w skali miesiąca – przynieść wymierne oszczędności.
Optymalizacja może też obejmować modyfikację taryf u operatora – wprowadzenie taryfy G12w, która promuje zużycie nocne, lub G11 ze stałą ceną, w zależności od profilu domowników. W przyszłości, przy wprowadzeniu taryf dynamicznych, takie dostosowanie będzie jeszcze ważniejsze.
Rola magazynów energii po 2026 roku – jak wykorzystać ich potencjał?
Magazyny energii przez lata były postrzegane jako ciekawy, ale kosztowny dodatek do instalacji PV. Jednak wraz ze zmianami w systemie net-billingu ich rola staje się niezwykle ważna. Magazyn pozwala uniezależnić się od godzinowych stawek odkupu i przechowywać nadwyżki w domu – bez konieczności ich sprzedaży na warunkach rynkowych. Decydując się na instalację magazynu, warto kierować się nie tylko pojemnością akumulatora, ale także jego sprawnością, żywotnością i możliwością rozbudowy. Przeciętny dom jednorodzinny może efektywnie wykorzystać magazyn o pojemności 7–10 kWh, ale najważniejsze jest dopasowanie systemu do indywidualnego zużycia.
Koszty zakupu i montażu nadal są wysokie, ale z pomocą przychodzą dotacje, m.in. z programu „Mój Prąd”. Wsparcie finansowe potrafi pokryć istotną część inwestycji, skracając czas zwrotu nawet do kilku lat. Co ważne, wiele dostępnych rozwiązań oferuje skalowalność – możemy zacząć od mniejszej pojemności i rozbudowywać system w miarę rosnących potrzeb.
Decyzje inwestycyjne, które warto podjąć przed 2026 rokiem
W obliczu planowanych zmian wiele osób zastanawia się, czy to odpowiedni moment na inwestycję w PV, czy może lepiej wstrzymać się z decyzją. Nasze doświadczenie pokazuje, że odwlekanie inwestycji w oczekiwaniu na „idealny moment” rzadko się opłaca. Koszty komponentów i robocizny rosną, a zmiany regulacyjne często wchodzą w życie bez dłuższego vacatio legis. Dla osób posiadających już instalację warto przeanalizować możliwość jej rozbudowy lub uzupełnienia o magazyn energii i urządzenia zwiększające autokonsumpcję. Z kolei osoby dopiero planujące montaż powinny projektować system z myślą o przyszłości – dobierać falownik z zapasem mocy, przewidzieć miejsce na akumulator, a nawet pomyśleć o integracji z systemem smart home.
Nie warto jednak działać impulsywnie – reklamy „ostatni moment przed zmianą przepisów” to często marketingowy chwyt. Istotne jest chłodne spojrzenie na własne potrzeby energetyczne i możliwości inwestycyjne. Rozsądnie zaprojektowany system będzie opłacalny niezależnie od modelu net-billingu – o ile zostanie dostosowany do rzeczywistego stylu życia domowników.
